Czy życzenia świąteczne nadal mają sens?

Tradycyjna kultura ludowa z dużą powagą traktowała słowa wygłaszane przy okazji ważnych obrzędów i rytuałów, wierząc głęboko w ich magiczną moc i siłę sprawczą. Można powiedzieć – sięgając do symboliki zbliżających się świąt wielkanocnych – że ze słowem obchodzono się jak z jajkiem: ostrożnie i uroczyście.

Życzenia jako zaklęcia

W określonych kontekstach słowa wypowiadane na głos nabierały niemal charakteru zaklęć, mających chronić lub przynosić powodzenie. Taką funkcję pełniły między innymi życzenia świąteczne – panowało przekonanie, że to, czego życzymy innym z okazji świąt z dużym prawdopodobieństwem się spełni, dlatego przykładano do nich wielką wagę. W okresie świąt wielkanocnych, które w czasie, a w dużej mierze także w warstwie znaczeniowej, splotły się ze staropogańskimi obrzędami wiosennymi, nabierało to szczególnego wymiaru. Życzenia składane w newralgicznym momencie początku, u progu nowego sezonu, miały zagwarantować udane, bezpieczne wejście w odradzający się cykl natury oraz zapewnić powodzenie i dobrobyt na cały rok. Życzenia składano osobiście i miały zindywidualizowany charakter. Najważniejszym elementem w tym akcie była interakcja pomiędzy autorem i adresatem słów. Traktowano je jako formę daru.

Od słowa do obrazu

Wraz z umasowieniem druku coraz powszechniej zaczęto przekazywać sobie życzenia w formie pisemnej, za pośrednictwem kart świątecznych. Z jednej strony wzbogaciło to dotychczasową tradycję w nowe, plastyczne środki wyrazu, z drugiej doprowadziło do stopniowej dewaluacji samego słowa. Sukcesywnie, w ślad za rozwojem produkcji kartek świątecznych, teksty życzeń ulegały standaryzacji. Dodatkowo przyczyniło się do tego spopularyzowanie kart z gotowymi formułkami. Ostatecznie, przynajmniej w kategorii kartek świątecznych, obraz zwyciężył, spychając słowo na dalszy plan i spłycając symboliczny wymiar opisywanego gestu.

Nowe technologie, a życzenia

Kolejnym kamieniem milowym w tradycji składania życzeń świątecznych okazał się postęp technologiczny. E-maile, sms-y, a w ostatnim dziesięcioleciu media społecznościowe, niemal całkowicie wyparły dotychczasowe sposoby komunikacji, często jeszcze bardziej banalizując przekaz i czyniąc go bardziej zdystansowanym po stronie autora i bardziej anonimowym po stronie adresata. Tym samym pierwotna intencja „życzenia” pomyślanego jako „spotkanie” została niemal całkowicie zaprzeczona. Składanie życzeń przybrało w dużej mierze formę zautomatyzowaną, szablonową, a w konsekwencji często bezrefleksyjną. Z drugiej strony zrodził się też – co jest widoczne szczególnie na naszym, marketingowo-reklamowym „podwórku” – nurt swoistej rywalizacji na najbardziej oryginalne życzenia, co bywa niekiedy bardzo inspirujące, niemniej wciąż odległe od pierwotnej koncepcji tego zwyczaju.

W tym miejscu rodzi się pytanie: czy składanie życzeń ma jeszcze w ogóle jakiś głębszy sens? Czy stało się – odwołując się znów do Wielkanocy – pięknie ozdobioną „wydmuszką”? Naszym zdaniem wszystko zależy od intencji. Przy tak rozległej sieci kontaktów, jaką współcześnie ma większość z nas, bardzo trudno o spersonalizowanie życzeń, ale czasem wystarczy, że będą po prostu przemyślane i szczere, a wtedy magia ma szansę zadziałać.